Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie

sobota, 27 sierpnia 2016

poniedziałek, 12 stycznia 2015

61.

Wiesz, chciałabym Cię trochę znienawidzić, przestać trochę ciepło myśleć, przecież czemu się mi przydarzyłeś? Wciąż pamiętam smak tych wszystkich łez, no i Twoje słowa tnące moje serce niczym wołowy stek.

I tak, kochałam Cię, w końcu pierwsza miłość już nigdy więcej się nie przydarza..


Nie wiem więc, nie chcę wiedzieć też, co skłoniło Cię by postarać się zostawić mi po sobie tylko słono-gorzki smak?


Mimo to, dziękuję Ci za wiele chwil w których byliśmy prawdziwi.


Teraz, nie wiem jak Ty, ja nie czuję nic, oprócz chwil, gdy zaglądam do szuflady pełnej wspomnień.

Listy, wiersze, zasuszone stokrotki...to wszystko, co zostało mi po Tobie i umiem się tym cieszyć.

wtorek, 13 maja 2014

60.


Wielu rzeczy nie rozumiem. Często nie potrafię określić, czy to, co się dzieje, jest dobre czy złe. Duszę samą siebie niesfornymi myślami, sprytnie umykającymi przed moimi dłońmi próbującymi je wychwycić. Na koniec pozostaje w garściach tylko kilka skręconych włosów i boląca skóra na głowie. W jakimś nieuświadomionym etapie mojego życia został mi wszczepiony paniczny lęk, co dzień ćwiczę panowanie nad tym, zazwyczaj mi się to udaje, taka osobista, prowizoryczna terapia behawioralna w stylu "idiotko o co Ci chodzi, ogarnij się".

Często udaje mi się nad tym zapanować.
Czasem jednak nie.


Wciąż boję się i boję, dzielnie zduszam to w zarodku. Wszyscy są szczęśliwi włącznie ze mną.

Ale to nie jest tak, że nie pozwalam sobie na chwile słabości. Owszem, pozwalam, ale nienawidzę tego, nienawidzę gdy rozpadam się kawałek po kawałku pod ciężarem myśli niczym domek z kart, upadam jak kostki domina ustawione w równym rzędzie, z tym, że w moim przypadku nie ma wyjątków, nic się nie uchowa, nic nie utrzymuje pionu, wszystko zamienia się w ruinę. 

Nie wiem co myślisz, nie wiem co o tym sądzisz, nie wiem co mogę powiedzieć, smucą mnie banalne rzeczy, o których Ty nawet nie masz pojęcia przez co nawet nie wiesz, że mnie smucą. 

Kim dla Ciebie jestem?
....




Wiecie co chyba najbardziej mnie przeraża? Możliwy brak wzajemności.



środa, 26 lutego 2014

środa, 13 listopada 2013

58.


Hej.

Tyle razy chciałam gdzieś dac upust temu wszystkiemu co we mnie siedzi, siedzi w środku i wykręca wnętrzności aż krzywię twarz, całkiem zapomniałam o tym miejscu.

Zadaję sobie wiele pytań. Chciałabym je wszystkie zliczyc ale nie mam aż tak wyspecjalizowanej umiejętności wyobraźni przestrzennej. Mimo, że żyję intensywnie i szybko, nie daję rady nadążyc za własnymi myślami, dziwnie?

Zaprzątam sobie głowę wieloma niepotrzebnymi stymulantami, tak zwanymi "odciągaczami". Ich zadaniem jest zawładnięcie moim nieogarniętym umysłem, aby poczuc choc odrobinę harmonii, ten system jednak zaczyna się psuc - wkraczam w rzeczywistośc otępiała, nie do końca zorientowana czy to już jawa, czy jeszcze sen? Dużo śpię, mnóstwo snu i snów, tych dobrych i tych złych, a czasem pozostaje tylko to dziwne wrażenie, poczucie jakie pozostawia zdarzenie które miało miejscie, aczkolwiek to tylko mój mózg i ja, zatopiona w kilogramach pościeli, popijam kolejny łyk wody, w nadziei, że jakoś to będzie(?)

Znikam. Czemu nie może byc tak prosto jak w serialach czy filmach? Miłośc jest, a później szybko gdzieś znika, wszyscy sobie wybaczają, tak szybko, bez żalu, zapominają....tak się nie da, da się wybaczyc ale nie zapomniec! Rany mogą się szybko goic ale zawsze pozostają blizny, nasze brzydkie, zaróżowione, pomarszczone przypominajki.....chocby najmniejsze, niedostrzegane przez innych, ale Ty je doskonale widzisz, nawet bez okularów.

To takie niesprawiedliwe. Czemu czasem trzeba ranic najbliższych, gdyż w gruncie rzeczy zarazem wydają nam się tak odlegli?

Czemu minęło tyle lat, a ja wciąż czuję, że gdybym szła ulicą i (....) zobaczyła, to serce w mojej klatce piersiowej zadrżało by jak osika?

I ten żal, ogromna przykrośc, spowodowana niedokończonymi sprawami, zdaniami.....chyba jednak da się mocniej tęsknic za kimś innym, niż za tą osobą, której się zarzekało że "nigdy wcześniej tak się za kimś nie tęskniło".

Brakuje mi Ciebie, Dziewczyno (pewnie nawet nie pamiętasz o moim istnieniu), która wyciągnęłabyś mnie z tego marazmu, pociągnęła za sznurki, postawiła mnie na nogi, bardziej zmotywowała, bo choc uważam że "sama dam sobię radę" to łżę jak pies, nie umiem życ bez Ciebie, pojaw się, natychmiast moja utracona szalona Dziewczyno o niezrównoważonej psychice i sposobie bycia, bo tęsknię.



I czy aby na pewno ronię łzy przez krojenie cebuli?

czwartek, 6 czerwca 2013

57.

Ku udręce mego serca, ku trwodze mych oczu, głębokości zmarszczek zmartwionego czoła chylę głowę z pokorą w przeprośnym geście, błagając o wybaczenie pewnego osobnika za mą niewdzięcznośc i próżnośc.
Egzaminy i brak czasu oczywiście nie wydają mi się tutaj najdoskonalszym możliwym wytłumaczeniem....Po prostu jestem zołzą!

Dzisiaj nieco inaczej, coś w formie listu? oj chyba nie

Miłe to ogromnie, że ktoś, kto widział i rozmawiał ze mną praktycznie raz w życiu, zresztą bardzo oficjalnie, poprzez kilka innych wirtualnych wymian zdań obdarzył mnie kredytem swojego zaufania, mimo, że ze mnie taka niewdzięcznica (poznęcam się trochę takimi myślowymi dopiskodocinkami, żeby jeszcze bardziej cierpiec:<)

Otóż: nie mam zamiaru ani uciekac ani już mocniej wariowac.

Jako, że świeżutko za mną egzamin z psychologii religii, mogę się trochę powymądrzac, choc nic odkrywczego raczej nie napiszę.
Tak więc właśnie. JESTEM CHOLERNIE POD WRAŻENIEM. Pomijając proroctwo niechybnego popadnięcia w alkoholizm(zbyt dużo tego..sam wiesz.), jak najbardziej na tak! Można powiedziec, że zrobiłeś coś, co nie wszystkim przychodzi z taką łatwością (siądę, napiszę, gotowe). Ludzie kochają kryc się za innymi, racjonalizowac swoje błędy, zwalac winę na wszystkich dookoła, lwią częśc poczucia winy spychają na tych, którzy go wspierali, albo nawet odciągali od popełnienia haniebnego czynu. Strasznie trudno się przyznac szczególnie przed samym sobą - wstydzimy się swojego nagiego ciała, gdy patrzą na nas inni ale to nic w porównaniu ze wstydem wywoływanym przez nasze własne oczy, spoglądające na zbrukaną duszę. Najłatwiej je po prostu zamknąc, albo patrzec gdzieś poza to wszystko z przyklejonym uśmiechem do ust... tchórzostwo w swej najochydniejszej postaci.
Ale Ty możesz nazywac siebie śmiałym i odważnym.

Podziwiam, bo sama wiem, z autopsji, jakie to trudne, mimo, że powinno byc całkiem naturalne.... natura jednak spłatała nam o wiele więcej tym podobnych figli.

Czy mogę coś więcej rzec?
Może tylko tyle, że fajnie, że są jeszcze ludzie, którzy tak jak ja uważają, że słowa wyrzucane w tę czarną, internetową dziurę, mimo, że rzucane to wcale nie oznacza, że są dla nas bez znaczenia....



czwartek, 11 kwietnia 2013